Prywatność i reputacja w sieci
Gazeta wyborcza opublikowała niedawno artykuł Jeffreya Rosena pod tytułem „Sieć. Bez przebaczenia“, w którym autor opisuje problem prywatności w sieci i przytacza przykłady na to, jak negatwywne konsekwencje mogą mieć ślady cyfrowe pozostawione w internecie. Na przykład uczelnia w USA odmawia dyplomu studentce odbywającej staż nauczycielski w liceum, która wstawiła na MySpace swoje zdjęcie w pirackim kapeluszu z kubkiem w ręku, podpisane “pijany pirat”, albo 66-letniemu kanadyjskiemu psychoterapeutcie odmawia się dożywotnio wjazdu do USA na podstawie opisu eksperymentów z LSD sprzed 30 lat.
Pytania stawiane przez autora w tym kontekście to m.in.:
„Jak żyć w świecie, gdzie internet wszystko rejestruje i niczego nie zapomina, gdzie wiecznie zapamiętana będzie każda fotka, każdy wpis na Twitterze czy blogu, wszystko, co piszemy my i co piszą o nas?“
„Czy pracodawca naprawdę powinien znać uaktualnienia naszego statusu na Facebooku?“
„Jak kontrolować tożsamość w sieci, która niczego nie zapomina?“
Autor opisuje kilka możliwych rozwiazań (1) technologicznych, (2) ustawodawczych i (3) etycznych i zadaje pytanie, które z nich okażą się najbardziej skuteczne.
Opisywane rozwiązanie technologiczne to m.in.:
– Zasadę anonimowości przeszukiwań po dziewięciu miesiącach (usuwając część adresu IP), np. Google
– Nie przechowywanie żadnych identyfikowalnych danych osobowych, np. przeszukiwarka Cuil
– Ustanawianie limitu od minuty do 30 dni, po którym znikają sms-y on z telefonów nadawcy i odbiorcy, pn. TigerText.
– Technologia Vanish, powodującą samozniszczenie po określonym czasie elektronicznych danych.
Opisywane rozwiązania ustawodawcze to m.in.:
– Nowe przepisy, które pozwoliłyby korygować konta internetowe i zmieniać zapis w sieci, np. koncepcja “bankructwa reputacyjnego”, które pozwoliłoby wyczyścić konto i umożliwić “czysty start”.
– Automatyczne analizy reputacji takie jak pomiar statusu towarzyskiego, wiarygodności i przydatności zawodowej.
– Wprowadzenie zakazu zwolnienia bądź odmowy zatrudnienia z powodu dopuszczalnych prawem zachowań w czasie wolnym od pracy, np. na Facebooku, w ramach zakazu dyskryminacji z powodu zachowań po godzinach pracy.
– Wprowadzenie ustaw zobowiązujących portale do usuwania fałszywych i obraźliwych treści.
Opisywane rozwiązania etyczne to m.in:
– Normy społeczne oparte na szacunku i ułatwiające wybaczenie i puszczenie w niepamięć wzajemnych cyfrowych grzechów
– Strategie ekonomiki prywatności, np. uświadomienie sobie, jakie są świadome i nieświadome kompromisy towarzyszące decyzjom o ujawnieniu bądź ukryciu danych, albo rozważania o korzyściach z dzielenia się z innymi informacjami
– Strategie “emocjonalnego powiadomienia”, np. antropomorficzna ikonka, która patrzy na użytkownika z wyrzutem, zanim kliknie “wyślij”
Inne ciekawe informacje z artykułu to:
– Biblioteka Kongresu USA zapowiedziała, że będzie przechowywać całe publiczne archiwum Twittera od 2006: URL
– O roli społecznego zapominania w książce “Delete: The Virtue of Forgetting in the Digital Age”: URL
– Projekt “Diaspora” jako reakcja na upublicznieniu prywatnych profili użytkowników Facebooka: URL
– Kampania EU “Think B4 U post” na temat bezpiecznego internetu: URL
– Firma Reputation Defender zajmująca się ochroną wizerunku online URL
A jakie jest Wasze zdanie na ten temat? W jaki sposób możemy chronić naszą prywatność, bronić naszej reputacji w sieci? Może znacie jeszcze jakieś inne rozwiązania? Które są skuteczne? Porozmawiajmy o tym!
Ilonko, moja odpowiedzi na pytania autora
1. Jak żyć… – normalnie. Tak jak ludzie żyli zawsze z przerwą na wielkomiejską anonimowość, od której uciekają co sił. Kiedyś nikt nie robił afery z tego, że Stasiu upił się na sobotniej potańcówce. Naprawdę chcemy udawać, że mamy jedną pokazową twarz, czy raczej cieszyć się z Internetu, który nas zbliża właśnie poprzez pokazywanie naszych innych twarzy? Wszelkie ustawy i prawa w tym temacie delegują naszą prywatność do sfery wstydu. “Bankructwo reputacyjne”? – ciekawa jestem, jak to wpłynie na standardy moralne. A co z wybaczeniem, co ze zrozumienie dla ludzkiej słabości? Kurde, to wszystko trąci automatem i światem z koszmaru Orwella. Brońmy się przed tym! Już i tak daliśmy się wpuścić w wizerunek idealnej kobiety….
2. Czy pracodawca… – pracodawca powinien mieć dobrze poukładane w głowie i nie traktować ludzi, jak automaty. Wszelkie ustawy, które tu wprowadzimy będą legitymizować tezę – jest jakiś ideał człowieka, a wszystko co do tego nie pasuje, zamiatamy pod dywan, czytaj chowamy za gąszczem ustaw.
3. Jak kontrolować… – nie kontrolować. Po pierwsze, patrz wyżej. Po drugie, żyjemy w bardzo narcystycznej epoce. Wszyscy grają główne role, niby kto miałby być publicznością? I śledzić z zapartym tchem nasze losy…:)