Agenda cyfrowa
Właśnie doszły mnie wieści, że Komisja Europejska rozpoczęła konsultacje publiczne dotyczące wtórnego wykorzystania informacji pochodzących z sektora publicznego. Informacje te obejmują wszelkiego rodzaju dane publiczne, np. mapy, informacje meteorologiczne, prawne, finansowe i ekonomiczne, informacje o ruchu drogowym. A wszystko to w ramach Europejskiej agendy cyfrowej, która ma przyczynić się do zwiększenia konkurencyjności, innowacji i zatrudnienia w UE.
Chodzi o to, aby informacje te można było wykorzystywać dla nowych rozwiązań, takich jak geonawigacja, informacje z różnych krajów w postaci aplikacji przeznaczonych na urządzenia mobilne, np. smartfony. UE argumentuje, że wykorzystanie informacji pochodzących z sektora publicznego może przyczynić się do powstawania nowych przedsiębiorstw i nowych miejsc pracy. Takie wtórne wykorzystanie informacji pochodzących z sektora publicznego, ma jednak moim zdaniem nie tylko potencjał ekonomiczny, ale przede wszystkim społeczny. Czyż nie chodzi nam o to, aby sektor publiczny stał sie bardziej przejrzysty i zrozumiały dla wszystkich? Aby ludzie w Europie byli dobrze poinformowani, świadomi, wyemancypowani, kreatywni i aktywni? Aby takie dane publiczne można było wykorzystywać do nieformalnych procesów uczenia się? Szkoda tylko, że unijne dyrektywy o tych celach nie wspominają…
A druga nowinka, która do mnie dotarła to Civic Commons. Tym razem spoza UE, z USA. W tym projekcie chodzi o to, aby zachęcić sector publiczny do udostępniania własnych oprogramowań, dzielenia się kodami i dobrymi przykładami, taka by przyśpieszyć rozwój innowacji i zredukować koszty tworzenia rozwiązań. Celem jest stworzenie repozytorium technologicznych rozwiązań, które byłoby dostępne dla sektora publicznego w innych państwach.
Czyż te dwie inicjatywy to nie zmiana paradygmatu? Czy sieć semantyczna to zwiastun globalnej współpracy?