Archive for the ‘education’ Category

Cyfrowi tubylcy i gra w szkołę

May 28th, 2010 by Ilona Buchem

Czy nauczyciele w Polsce są dobrze przygotowani na pokolenie cyfrowych tubylców? Opdowiedzi na to pytanie szukałam w rozmowie z Lechosławem Hojnackim – nauczycielem i konsultantem, zajmującym się implementacją nowoczesnych technologii informacyjnych w procesie kształcenia dorosłych, przede wszystkim nauczycieli.

IB: Ten kto zajrzy na Pana stronę internetową  http://www.hojnacki.net odkryje szybko, że jest Pan aktywny na wielu serwisach internetowych. Czym się Pan aktualnie zajmuje zawodowo?

LH: W tej chwili pracuję jako wykładowca w  Kolegium Nauczycielskim w Bielsku-Białej. To taki niszowy w Polsce system kształcenia nauczycieli na poziomie trzyletnich studiów zawodowych, zbliżony bardziej do szkoły (niewielka liczba studentów, sporo praktyk) niż uniwersytetu. Jednocześnie pracuję jako konsultant w Regionalnym Ośrodku Metodyczno-Edukacyjnym “Metis” w Katowicach i zajmuję się implementacją tzw. nowych technologii w procesie dydaktycznym.

IB: Ma Pan więc szerokie spojrzenie na zastosowanie TIK (technologii informacyjno – komunikacyjnej) w edukacji. Czy szkolenia nauczycieli w Polsce obejmują standardowo  tematy e-pedagogiczne? W jakim zakresie szkoleni są nauczyciele w temacie e-learningu 2.0? Jak to wygląda w przypadku czynnych nauczycieli,  a jak w przypadku studentów-adeptów?

LH: Czynni nauczyciele w pewnych okresie swojego rozwoju zawodowego muszą się wylegitymować dowodami opanowania TIK. Na poziomie awansu zawodowego na nauczyciela mianowanego są to “umiejętności wykorzystywania w pracy technologii informacyjnej i komunikacyjnej;” natomiast na poziomie nauczyciela dyplomowanego (najwyższym) – „podejmowanie działań mających na celu doskonalenie warsztatu i metod pracy, w tym doskonalenie umiejętności stosowania technologii informacyjnej i komunikacyjnej”. Od nauczyciela stażysty i kontraktowego (najniższe) nie wymaga się w tym zakresie niczego. Nie ma jednak sztywnych reguł, co to znaczy “wylegitymować się” i duża część nauczycieli korzysta w tym celu ze szkoleń prowadzonych przez ośrodki doskonalenia nauczycieli lub inne instytucje, m.in. w ramach projektów unijnych. W praktyce posiadanie pewnej liczby zaświadczeń o ukończeniu szkoleń, ocenianych częściej w kategorii liczby godzin niż treści i poziomu – jest wystarczającym dowodem posiadania stosownych umiejętności. Członkowie komisji oceniają tylko dostarczone dokumenty określające umiejętności związane z TIK w warsztacie dydaktycznym i czynią to przez pryzmat własnej wiedzy i świadomości.

Są to najczęściej spotykane źródła systemowej motywacji zewnętrznej dla nauczycieli. Jak widać nie ma tu miejsca na rozróżnienia dotyczące stosowania konkretnych metod, konkretnych typów serwisów, sposobów komunikowania się, w tym e-learningu 2.0. Ponadto, idąc dalej tropem systemowych uregulowań, komisje powoływane dla oceniania dokonań nauczycieli na kolejne stopnie awansu zawodowego nie tylko nie mają wytycznych, ale nawet możliwości kompetentnego oceniania metodycznych aspektów TIK – nie muszą mieć w swoim składzie ekspertów w tej dziedzinie.

Są też uwarunkowania hamujące rozwój e-learningu 2.0 w szkołach:

1. Organy nadzoru pedagogicznego (kuratorzy oświaty)  otrzymali wytyczne, aby czynnie zapobiegać ujemnym zjawiskom takim jak cyfrowa agresja i inne niebezpieczeństwa ze strony Internetu, dlatego dyrektorzy szkół (notabene w Polsce posiadający bardzo mały w stosunku do wielu krajów rozwiniętych zakres samodzielności) często uznają –  bardzo racjonalnie – że większym zagrożeniem dla ich interesów służbowych jest nadmiar kontaktu uczniów z Siecią, niż wielostronne jego obwarowania, a w praktyce – ograniczenia.

2. Chyba większość polskich szkół dysponuje pracowniami otrzymanymi z, nazwijmy to, centralnego przydziału. Zdecydowana ich większość jest oparta na Windows oraz serwerach SBS o specyficznej konfiguracji. Konfiguracja ta opiera się na tzw. “filtrach treści niepożądanych” oraz kontrolowaniu i analizowaniu całego ruchu sieciowego przez serwer, który w efekcie, w standardowej konfiguracji blokuje nie tylko niepożądane strony, słowa i złośliwe skrypty, ale także wiele pożądanych stron, nieszkodliwych słów oraz bardzo potrzebnych skryptów. W praktyce w wielu szkołach używa się w związku z powyższym komputerów, na których nie da się uruchomić np. większości serwisów z epoki Web 2.0, ponieważ poprawnie działają tylko stare, statyczne strony nie zawierające żadnych skryptów (np. osadzonych filmików, edytorów online etc.). Takie pracownie skutecznie chronią szkołę przed Web 2.0. W związku z czynnikami opisanymi w punkcie 1. oraz z braku stosownych umiejętności, a często i świadomości, ta bardzo zła z punktu widzenia nowoczesnego korzystania z Sieci konfiguracja nie jest modyfikowana.

IB: Wnioskuję z tego, że sieć społeczna jest przez szerokie grono ludzi traktowana jako zagrożenie?

LH: To niestety powszechna postawa. Czasem artykułowana dość wprost np. w kategoriach zagrożeń, agresji, groźby uzależnienia lub jako bezwartościowy strumień śmieciowej informacji. Czasem świadomie lub częściej nieświadomie ta postawa ukrywana pod poglądami typu “nic nie zastąpi książki”, “skoro ONI używają ciągle Sieci to ktoś wreszcie musi ich nauczyć obywać się bez niej lub posługiwać się innymi narzędziami”, “a jak nie będzie komputera, kalkulatora, a jak braknie prądu, to będzie katastrofa”.

IB: Muszę przyznać, że w Niemczech sytuacja wygląda jednak lepiej, ponieważ osiągnieto poziom, na którym przeważa już pragmatyczne pytanie „jak?“, np. „Jak możemy wporowadzić elementy sieci społecznej w szkołach?“. A jakie sa pozostałe wyzwania związane z kształceniem nauczycieli w tematyce e-learningu 2.0? Jakie strategie pedagogiczno-dydaktyczne sprawdzają się w praktyce? W jaki sposób wprowadza Pan nauczycieli w świat sieci społecznych?

LH: Dziś wyraźnie widać, gdzie wiekowo przebiega granica między typowymi cyfrowcami, a bardziej tradycyjnie ukształtowanym pokoleniem uczniów. Nauczyciele szkół podstawowych zapoznani z faktami, zestawieniami, wynikami badań, naturą ważniejszych zjawisk – dość gremialnie dają się łatwo przekonać, iż jest to problem, z którym muszą się zmierzyć, bo po prostu otrzymują obraz sytuacji dobrze wyjaśniający obserwowane przez nich u uczniów zjawisk społecznych wywołanych  Web 2.0. Dla odmiany statystycznie zdecydowanie najtrudniej jest pracować z nauczycielami szkół ponadgimnazjalnych. W tej grupie nauczycieli najczęściej spotykam się z odmową, obrazą nawet. Nie widzą jeszcze konieczności zmiany metod pracy, populacja ich uczniów jeszcze nie jest w pełni cyfrowymi tubylcami i jeszcze da się próbować pracować po staremu. To smutne zjawisko, bo rozsądek wskazuje, że młodzież licealna byłaby najwdzięczniejszą grupą uczniów do metod i form pracy epoki Web 2.0.

Czynnych nauczycieli zatem staram się na początku przekonać, że ich “klienci” zmienili się i będą się zmieniać dalej, w związku z czym oni muszą starać się podążać za zmianami (uwaga) wbrew ustrojowi organizacyjnemu szkoły, który rzeczywiście niesłychanie utrudnia postęp (uwaga: także w aspektach przeze mnie wcześniej tu nie wymienionych). Staram się także zaczynać od najprostszych technologicznie rozwiązań, które dają maksimum efektu przy minimalnych umiejętnościach, ale jakoś przynależnych do Web 2.0. Na przykład na początek wprowadzamam bloga na Bloggerze jako tablicę ogłoszeniową. Zaczynam więc od przekazu jednokierunkowe, ale z łatwością podejmowania dalszych kroków.

Studentów traktuję zgoła inaczej, ponieważ tu jestem w stanie ustalić bardziej drastyczne reguły. Niezależnie od treści programowych, specjalności, roku i trybu studiów, wprowadzam jako obowiązującą metodę grupowy projekt oparty (przynajmniej  technicznie) na serwisach Web 2.0. Treści merytoryczne stawiam na drugim planie za zasadami współpracy, samozarządzania, angażowania ekspertów z zewnątrz, publikowania efektów, autoprezentacji w Sieci itd. Moje podejście wynika z tego, że zdecydowana większość studentów po raz pierwszy w życiu spotyka się z faktyczną metodą konstruktywistycznego projektu grupowego dopiero po maturze! Wielu z nich wykazuje także zasadnicze braki w podstawowych umiejętnościach komunikacyjnych związanych z TIK, wbrew kilkuletniemu cyklowi nauki tego przedmiotu w poprzednich etapach kształcenia.

IB: Tak ten deficyt mają też studenci w Niemczech. Wynika to często z tego, że większości nauczycieli/wykładowców brakuje po prostu doświadczenia i umiejętności w wirtualnej współpracy, kooperacyjnych technikach, samoorganizacji na poziomie grupowym. A czy Pana zdaniem szersze kompetencje, lepsze zrozumienie mają uczniowie lub studenci? Kto rozumie zalety wirtualnej pracy grupowej i potrafi pracować/uczyć się w zdecentralizowanych, nieuporządkowanych hierarchicznie, wirtualnych grupach?

LH: TAK, dzieci i młodzież żyją w Sieci bardziej i głębiej, niż sami to widzą, bo dla nich Sieć jest  przezroczysta. To zjawisko jest podobne w swojej naturze do szczerej deklaracji uczniów, że nie PISZĄ tylko esemesują, czatują. Oni nie nazywają tego pisaniem, traktują tak, jak my rozmowę. Natomiast dość powszechnie oddzielają tego rodzaju aktywności od szkoły, nie tylko ze względu na uwarunkowania, o których mówiłem wyżej lub takie jak powszechny zakaz używania komórek w szkole. To zjawisko tzw. “gry w szkołę” oznacza, że obie strony procesu (nauczyciel i uczeń) w szkole  używają reguł, których nie traktują jako przekładalne na świat zewnętrzny. Ani nauczyciele nie mają motywacji do uczenia np. komunikowania się w Sieci, ani uczniowie tego od nich nie oczekują.

IB: Wspomniał Pan, że dzieci i młodzież nie piszą tylko esemesują i czatują. Na pewno często spotyka się Pan z pytaniem, czy takie praktyki nie zagrażają podstawowym kompetencjom pisania i czytania? Jak odpowiada Pan na takie pytania?

LH: Jeżeli uznać, że taki rodzaj kompetencji, do którego przyzwyczaiły nas doświadczenia poprzednich pokoleń i nasze własne, to kompetencje prawdziwe, jedynie słuszne, stosowalne w przyszłości, albo nawet tylko “potencjalnie akceptowalne dla większości populacji cyfrowców”, to oczywiście czaty i esemesy stanowią zagrożenie.  Przy całym moim osobistym przywiązaniu do sztuki pisania i czytania oraz wielkiej literatury (proszę zauważyć, odruchowo zacząłem odpowiedź od zasygnalizowania, że stoję po tej samej stronie barykady, co inni imigranci cyfrowi), widzę wyraźną analogię do skądinąd bardzo słusznego twierdzenia, że rozwój motoryzacji zagraża zdrowym nawykom długich spacerów oraz kompetencjom jazdy konnej. Sam jeżdżę konno dobrze i od zawsze. Jednak na codzień poruszam się samochodem, a koń jest tylko moim hobby, ukłonem w stronę tradycji, zdrowym spędzaniem wolnego czasu i gimnastyką. To samo spotyka dziś tradycyjne formy przekazu tekstowego.

IB: I na tym moglibyśmy już właściwie zakończyć naszą rozmowę, ale zadam jeszcze jedno pytanie: Czy udało się już Panu zarazić swoim entuzjazmem dla nowych technologii wielu nauczycieli?

LH: Uchodzę za skutecznie zarażającego. Jeżeli ktoś mnie personalnie do czegoś wynajmuje, to znacznie częsciej do zarażania, inicjowania, uświadamiania niż np. do późniejszego systematycznego szkolenia. Niestety ciągle szkoła w Polsce obfituje w czynniki zrażające bardziej niż zarażające, ale w ciągu ostatnich dwóch lat widzę bardzo wyraźną zmianę nastawienia nauczycieli – na lepsze.

Jakie są Wasze/Państwa doświadczenia i opinie na temat wprowadzania e-learningu 2.0 w szkołach? Dziękujemy za komentarze!

Where the Becta closure fits in the ConDem education policies

May 25th, 2010 by Graham Attwell

Yesterday saw the expected announcement by the UK DemCon Coalition government of the closure of Becta, the British Educational Communication and Technology Agency, as part of a massive cut back in public services.

In many ways this was an easy hit for the government. Becta has always had a mixed reputation in the educational technology community; although much of its work was respected, particularly the research, other policies especially around procurement and its alleged bias against open source were less popular.

However, there is no doubt that the closure signals the end of an era in technology development and implementation in UK education. Educational technologists in many European countries have long looked at the UK in envy. Reliant on either centralised government led initiatives, or local support and projects, there has been far less opportunities for developing and implementing effective programmes and strategies for technology in learning. Germany today continues to languish far behind many other counties in the use of technology in schools. Arguably one of the reasons for this is the lack of ability of the regional Lander governments who are responsible for education to develop coherent programmes to support educational technology development. There are of course exceptions, often driven by innovative regional governments, including the Extramadura programme around open source software. But nevertheless, and despite the dubious obsession of the previous UK Labour government with output driven targets, the last ten years has seen sustained support for developing educational technology in schools which has enabled a movement beyond isolated islands of effective practice to the more mainstream adoption of education technology for learning. Becta has played an important part in this.

As Becta themselves have pointed out, the closure may well not save money with the ending of the technology procurement support for schools.

The closure  probably reflects wider ConDem policies. One is the conservative myth that somehow if we return to old fashioned rote learning and traditional pedagogies allied to stronger school discipline, rigid school uniform policies etc. then somehow school standards will improve. Naturally technology plays no part in a chalk and talk view of learning. And the end result of such policies will be the further alienation of many students from the schooling system, an increase in the already growing class nature of the educational system and a widening of the reality gap between the way young learn and the practice of schools.

The second is a movement towards privatising education. According to the Guardian newspaper, the government will announce tomorrow their intention to allow “500 secondary schools and 1,700 primary schools have the freedom of city academy status by the summer.” The Guardian explains “Academies have greater freedom to set their curriculum, pay rates and admissions policies.” Such a move heralds selective admission policies which are set to benefit students from richer families and the breaking up of collective pay bargaining for teachers. But central to the policy of City Academies, which were introduced by the previous Labour Government, was the desire to introduce private funding for schools. Academies  receive state funds but are privately sponsored and run independently of local authorities. As Fiona Miller explains they are “independently owned, run by sponsors and loosely governed by “funding agreements” – confidential commercial contracts that don’t necessarily give pupils and parents the same protection under the law in areas like admissions, special needs and exclusions.Their governing bodies are controlled by the sponsors, who are often based miles away from where the school is situated. In the Conservative free schools model, private sector companies based in other parts of the world are being groomed to take over English schools.”

Such a policy is hidden behind an rhetoric of protecting direct services. In other words money is taken from an agency such as Becta with a remit to support learning for all students and given to private organisations to spend as they wish, all under the guise of greater accountability and democracy.

The problem with Becta was not that its policy on this or that was right or wrong, or even its perceived lack of support for open source. The issue was that as a government controlled agency, or quango, it often seemed to remote from the practice and everyday experience of teachers and learners. Whilst schools in the UK have traditionally been run by elected local governments, the previous Labour government set about a policy of centralisation, introducing a relatively rigid national curriculum, setting endless performance targets and national testing and giving increased powers to central agencies. The ConDem government is set to build on that beginning by the progressive and creeping privatisation of education. Becta is but one victim of that process. Of course there will be continued development of educational technology. But expect to see less emphasis on research. Expect to see less concern over the learner experience. Expect to see less concern over support for lower achieving students.  Expect to see contracts placed with the friends of Academy directors in this brave new free world. And expect to see a widening of the class division in the provision of education.

Are technical schools such a bad idea?

April 6th, 2010 by Graham Attwell

I am old enough to have done an 11 plus examination in the UK. This was an examination taken as the name implies at the age of 11 and which determined whether you would progress to a grammar school, which was academically focussed, or go on to a secondary modern school, with a curriculum aiming at technical skills. Whilst it was theoretically possible to switch schools this was rare. And, prior to the raising of the school leaving age many pupils attending secondary modern schools left school at the age of 14 or 15.
In the 1960s most UK education authorities moved to comprehensive schools, catering for all students between the ages of 11 and 18, although at the age of 16 there was the option of going to further education colleges which offered both general and vocational education. Successive increases in the school leaving age posed an issue of how to develop a relevant and appropriate curriculum for non academically oriented students. And whilst, in theory the comprehensive system offers equal opportunities for all students, in reality there is a heavy class bias in terms of formal achievement.
Furthermore the recent policy of increasing the percentage of the age cohort attending university – the target I think is 50 per cent – has increased the divide in prestige between academic and vocational courses.
In contrast, in Germany the majority of school students progress to a three year apprenticeship. It is very noticeable that whilst in the UK company boards tend to be dominated by directors with business or accounting qualifications in Germany companies are often headed by engineers. The German system is impressive in providing quality training for an occupational career. However, there remain issues. There is a big difference in the quality – and prestige – attached to apprenticeship in different companies and between different occupations. And, just like in the old UK 11 plus times, students are allocated to different school routes at an early age – 11 or 12 according to which Lander (region) they live in.
The UK has made a number of efforts to increase the prestige of vocational education, introducing new qualifications and attempting to revive apprenticeship training through the New Modern Apprenticeships. Now both the Labour and Tory parties have come up with the idea of bringing back vocational schools, a measure which has been condemned by the tecahing trade unions.
The Guardian newspaper reports teachers as warning that “The poorest pupils will be segregated from their wealthier peers under Labour and Tory plans for scores of 1950s-style vocational schools to train the next generation of plumbers and engineers…..
The National Union of Teachers (NUT) passed a motion today at its annual conference in Liverpool expressing “deep concern” that the most disadvantaged young people would be coerced into technical schools, triggering another class divide in the education system. Poor pupils and those who spoke little English or had special needs would be steered into such schools because they typically performed less well in exams and lowered state schools’ league table rankings.
Teachers said pupils would be given an “empty promise” that once trained in a trade they would be able to secure a job. They added that the schools would widen the divide between academic and vocational qualifications.”
I share the concern of the National Union of Teachers around early selection of school routes and that students from poorer families will be pushed into attending what might be seen as second class schools. But I fail to see what is wrong in providing a choice of technical education and different forms of learning. Furthermore the quote about the next generation of plumbers and engineers sounds patronising at best. In fact this displays the root of the problem – the low prestige attached to becoming a plumber or engineer rather than taking a course in business studies at university. The provision of high quality technical schools could do something to change this.

Learning Mindmaps

March 31st, 2010 by Graham Attwell

As some of you may have seen from my twitter stream, this week I have been in Bucharest. The main reason for my visit was to speak at the launch event of a new European funded project on Lifelong Learning (more on that tomorrow).

But, on Monday, I was luck enough to be invited by my friend Magda Balica to the university who teaches a seminar based course on pedagogy.

This week she was looking at the use of mindmaps and she set the students a groupwork task to draw a mindmap with ‘learning; at the centre. I was extremely impressed with the results, and als0 with the willingness of a number of the groups to produce the maps and report on them in English for my benefit.

It was interesting that most of the groups recognised the diverse sources of learning and the different contexts in which they learnt. Interesting too, and less encouraging, was how separated the different contexts appeared to be. If joined at all, learning from different sources and contexts was seen as mediated, for instance by friends or classmates. The students were in general fairly scathing about the quality of formal education in schools in Romania, although I am doubtful that the response of German or UK students would be much different.

These were some of the comments in their report backs, as recorded in twitter:

  • Student in Romania – fame is important as the result of your learning and career – recognition
  • Student in Romania – you can live more from life than from school
  • Student in Bucharest – we want to leave Romania – we have no education, no health system, just a promise of improvement
  • Student in Bucharest – in school we learn as little as we can

Although many of the students had Facebook accounts, none had seen Twitter before and there was general excitement about getting ‘real time’ feedback from people in different countries.

Anyway, I promised to post the mindmaps on this blog (click on any of the photos below for a larger version). Thanks to all who made my stay in Romania so interesting and enjoyable.

New Skills for New Jobs – many words but not much action

February 9th, 2010 by Graham Attwell

I have just finished reading the ‘New Skills for New Jobs: Action Now‘ report by the Expert Group on New Skills for New Jobs prepared for the European Commission. it is hard to know how important these advisory reports are – but there is little doubt that they reflect the direction of thinking of both the European Commission and European Member States. Furthermore, the European Commission is a major funder of training through the European Social Fund, and also sponsors research and pilot programmes through the Lifelong Learning programme.

The report is interesting in that the self congratulatory hyperbole of the Lisbon Declaration and various follow up initiatives has all gone.

No longer are we to be the most innovative and best educated region of the world by some future date.

Instead the first part of the report presents a sober and somewhat pessimistic viewpoint towards education, skills and employment in Europe.

“Nearly one third of Europe’s population aged 25-64, around 77 million people, have no, or low, formal qualifications and only one quarter have high level qualifications”, the report says. “And those with low qualifications are much less likely to participate in upskilling and lifelong learning. Furthermore, nearly one third of Europe’s population aged 25-64, around 77 million people, have no, or low, formal qualifications and only one quarter have high level qualifications. And those with low qualifications are much less likely to participate in upskilling and lifelong learning. Furthermore,of the five European benchmarks in education and training set for 2010, only one is likely to be reached. Worryingly, the latest figures show that 14.9 % of pupils leave school early with several countries suffering from extremely high drop-out rates; the performance in reading literacy is actually deteriorating. This is not only unacceptable but means that we are way off
meeting the 10 % European target of early school leavers. We are, indeed standing on a ‘burning platform’.

Europe aims to be amongst the most highly skilled regions in the world, yet many European countries are not even in the top 20.flexible learning pathways, and focus on the development of essential skills as well as job-specific skills.”

The report summarises “these essential, transversal, skills” as “mother tongue; foreign language; maths, science and technology; digital competence; learning to learn; social and civic competences; sense of initiative and entrepreneurship;
and cultural awareness/expression.”

The second half of the report is given over to a series of policy recommendations. And despite a promising start in calling for  “‘skills ecosystems’ in which individuals, employers and the broader economic and social context are in permanent dynamic interaction”, there is little new. Much seems to be an exhortation to greater activity and effort but with few practical proposals for change other than more flexibility, more openness and more attention to the labour market.

“It is essential that the European Commission, Member States and employer organisations, in close co-operation with
education and training providers and trade unions, ‘make the case’ for skills and use modern information, communication and marketing techniques to encourage greater commitment to skills upgrading by individuals, employers and public agencies.training and employment.”

Where genuinely radical proposals are put forward they seem designed to shift more responsibility on the individual for ensuring their skills needs match market demand, albeit with some incentives.

“In order to rise to these challenges, education and training must be made more relevant to labour market needs, and more responsive to learners’ needs. This requires more than tinkering with systems and institutions: it compels us to rethink what we want from education”, the report says. But where is that rethinking, other than reshaping educational organisations to meet market needs (and this is hardly new).

There are four sub areas to the recommendations:

1. Provide the right incentives to upgrade and better use skills for individuals and employers.
2. Bring the worlds of education, training and work closer together.
3. Develop the right mix of skills.
4. Better anticipate future skills needs.

Worryingly in providing an example of measures which can help promote higher skills levels the report turns to vouchers – as piloted and discredited in the UK some years ago.

“Two tools to do this are learning vouchers and learning accounts; in the latter an employee can save and accumulate public and private funding and time off from work in order to undertake periodical training.”

The report says “Public spending on labour market programmes, education and training should not be reduced in times of uncertainty (someone should tell that to Peter Mandelson). However its proposes that such funding should be “directed to effective preventive and curative measures.”

Indeed the report goes on to more directive advice for the role of public education organisations or Public Employment Services (PES). “PES should consistently design their training schemes according to market needs as well as to stimulate entrepreneurship and self-employment.”

At the level of design of training programme sand qualifications the report calls says “A systematic matching of job profiles, breaking down job vacancies to their individual components (both of job specific and generic skill requirements), can serve as the basis for effective and efficient matching.”

The call to “Prioritise guidance and counselling services and motivational support for individuals improve the quality of these services and ensure that they tackle stereotypes”, is welcome. Far less is the proposal to establish league tables for courses through  publicising ” in a visible and comparable format on the web the opportunities and offers, as well as the prices and returns, of public and private education and training courses, so that individuals can make informed choices.”

In terms of pedagogy it is little surprise that the report backs the present initiative by the European Commission to promote learning outcomes based programmes. “The learning outcomes approach can serve best the needs of both the learner and the labour market, provided that employers are involved in defining, designing, certifying and recognising learning outcomes. It can help to develop a common language: instead of classifying jobs by occupational type and required qualification, as has been the case so far, we can now move toward describing both in terms of skills and competences.”

There is an interesting section which further refers to transversal skills, here far more narrowly defined. “Moreover, young people often complain that they feel unprepared for the world of work when they get there. The missing link, in
part, lies in a set of desirable skills such as the ability to work quickly, analyse and organise complex information, take responsibility, handle crisis, manage risk and take decisive action.”

There is surprisingly little discussion of digital skills and identities. However the report does say: “Digital and media literacy will be crucial both for life and work, and we should tend to the new goal of digital fluency. For an increasing number of jobs, indeed, digital fluency is increasingly required.”

Learning through work is also promoted but with few examples as to how this can be developed. Indeed much more attention is given to the idea of mini companies within education – the report says these should be introfuced at all levels to help students learn to be entrepreneurial.

All in all a disappointment. I would share the authors concerns over the state of education and skills in Europe and also that spending should be increased and not cut back. But they have failed to propose anything new. Indeed most of the practical policies strongly resemble the attempts by the UK Labour government to reform education and training to be more responsive to market needs and to promote individuals taking more responsibility for their skills and employability. And look where that got us.

Some thoughts… about Education

February 3rd, 2010 by Cristina Costa

Last night @m_a_s_c , @krajagopal and I were talking about education. In General!
It all started with talking about doing a PhD and not feeling we have the same kind of ‘endurance’ we had when we first went to University. The three of us, although in different countries, have experienced similar educational structures, which basically […]

  • Search Pontydysgu.org

    Social Media




    News Bites

    Cyborg patented?

    Forbes reports that Microsoft has obtained a patent for a “conversational chatbot of a specific person” created from images, recordings, participation in social networks, emails, letters, etc., coupled with the possible generation of a 2D or 3D model of the person.


    Racial bias in algorithms

    From the UK Open Data Institute’s Week in Data newsletter

    This week, Twitter apologised for racial bias within its image-cropping algorithm. The feature is designed to automatically crop images to highlight focal points – including faces. But, Twitter users discovered that, in practice, white faces were focused on, and black faces were cropped out. And, Twitter isn’t the only platform struggling with its algorithm – YouTube has also announced plans to bring back higher levels of human moderation for removing content, after its AI-centred approach resulted in over-censorship, with videos being removed at far higher rates than with human moderators.


    Gap between rich and poor university students widest for 12 years

    Via The Canary.

    The gap between poor students and their more affluent peers attending university has widened to its largest point for 12 years, according to data published by the Department for Education (DfE).

    Better-off pupils are significantly more likely to go to university than their more disadvantaged peers. And the gap between the two groups – 18.8 percentage points – is the widest it’s been since 2006/07.

    The latest statistics show that 26.3% of pupils eligible for FSMs went on to university in 2018/19, compared with 45.1% of those who did not receive free meals. Only 12.7% of white British males who were eligible for FSMs went to university by the age of 19. The progression rate has fallen slightly for the first time since 2011/12, according to the DfE analysis.


    Quality Training

    From Raconteur. A recent report by global learning consultancy Kineo examined the learning intentions of 8,000 employees across 13 different industries. It found a huge gap between the quality of training offered and the needs of employees. Of those surveyed, 85 per cent said they , with only 16 per cent of employees finding the learning programmes offered by their employers effective.


    Other Pontydysgu Spaces

    • Pontydysgu on the Web

      pbwiki
      Our Wikispace for teaching and learning
      Sounds of the Bazaar Radio LIVE
      Join our Sounds of the Bazaar Facebook goup. Just click on the logo above.

      We will be at Online Educa Berlin 2015. See the info above. The stream URL to play in your application is Stream URL or go to our new stream webpage here SoB Stream Page.

  • Twitter

  • Recent Posts

  • Archives

  • Meta

  • Categories